28.08.2012

Kolejny papierek do szuflady

Obroniłam się 
 Od dziś mam uprawnienia do nauczania WOS-u.
 Trochę nas pomęczyli, ale bywało gorzej na studiach. Muszę stwierdzić, że UO umywa się do UW. Namęczyłam się trochę z tą pracą, ale na dyplomie będzie - bardzo dobry :).
Niestety, a może i stety ( chcę odpocząc sobie ten rok, a nauczanie WOS-u wiązałoby się wielu godzinom poświęconym książom) dyplom będzie musiał odleżeć trochę w szufladzie i nabrać mocy.

Teraz myślę nad kolejnym kierunkiem i tymczasowo stawiam na resocializację. No cóż, jestem wieczną studentką, oczywiście z patrząc na to z tej dobrej strony, chociażby dlatego że przykładam się do utrzymania Polskich uczelni.

24.08.2012

odpłynęłam - po raz czwarty

Ups, po raz kolejny zemdlałam :(
Chyba zacznę prowadzić statystyki.
Tym razem w sklepie- poszłam sobie na zakupy, oczywiście nic mi nie było. Idąc już do kasy poczułam jak robi mi się gorąco i że odpływam. Nagle jak to bywa zwiotczałe nogi i leżę. Szybkie otknięcie i nad sobą widzę przerażenie kasjerki. Dziewczyna najbardziej zdziwona była tym, że tak szybko wróciłam do siebie. Zadzwoniłam po mamę, która przybyła do sklepu w tempie ekspresowym i poszłyśmy do lekarza. Oczywiście wyszło, że wszystko w normie i ciśnienie i cukier. Zalecenie - zrobić wszystkie badania i odpoczywać cały dzień. Także w poniedziałek wybiorę się na wyniki i zobaczymy.


Dr L.R. zatwierdził dziś naszą pracę dyplomową, także już się drukuje i we wtorek widzimy się w Opolu na ostatniej wspólnej kawce w booku.
No cóż, będę tęsknić, jednak na ten rok postanowiłam, że nie będzie żadnych innych zobowiązań niż etacik w szkole i dom - czas trochę odpocząc.
 Bo jakby nie liczyć studiuję już prawie 10 lat.

22.08.2012

Wieczorne spotkanie z Madzią

Ciepła kawka i zasiadam na nocny maraton.
 Nawet nie wiedziałam, że Magda Samozwaniec była młodszą siostrą Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej.
 Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony, więc poświęcę cały wieczór na spotkanie z tą - jak się okazuje  - nieporadną, bezmyślną kobietą.
Kobietą, która była w stanie sprzedać prawie za darmo obrazy ojca, po to by móc żyć dniem dzisiejszym.


Polecam na nadchodzące wrześniowe wieczory:

Zygmunt Niewidowski " 30 lat życia z Madzią"

20.08.2012

Parowozownia

Spełniając marzenie Kuby wybraliśmy się do Jaworzyny Śląskiej do Muzeum Kolejnictwa.

Już od kilku dni było wiadomo, że jedziemy więc nawet ten upał nas nie mógł powstrzymać - to znaczy nas by powstrzymał, ale Kuba by nam tego chyba nie wybaczył.

Polecamy jechać tam z dziećmi w poniedziałek, gdyż jest wtedy darmowy wstęp, mało ludzi i spokój - nikt za Wami  nie chodzi, nikt nie pogania w związku z czym można dokładnie pooglądać każdy pociag. W czasie gdy my byliśmy były może z 2 rodzinki.

 Muszę przyznać, że stojąc obok największych parowozów człowiek czuje się nieswojo w związku z ich wielkością - przeraża to, że koła tych maszyn są większe od dorosłego człowieka.






Za ten uśmiech oddam wszystko






16.08.2012

10 dni rozłąki to dla mnie za dlugo

W końcu Dziuba wrócił - ponad tydzień nad morzem spowodował jego całkowite rozregulowanie, no ale cóż damy radę.

Poniżej kilka zdjęć z wakacji, które młody zalicza do bardzo udanych twierdząc, że mimo małych wybryków (które nie były takie małe) dziadkowie nie mieli go jeszcze dosyć.

A przy okazji - prawdą jest, że prezent Kupuje się przede wszystkim z myślą o sobie. Dostałam od Kuby ciuchciowy magnes :)


4.08.2012

Piknik pod klasztornymi murami


Jak co roku w wakacje wybraliśmy się do Lubiąża.
 Dziś dla odmiany schowaliśmy się w jednym z zagłębień muru - w miejscu gdzie kiedyś znajdował się ogród przyklasztorny i  urządziliśmy sobie piknik - żelkowo - krówkowo - chrupkowy.







1.08.2012

Po konsultacji - jednak wycięcie

Wizyta u kolejnego laryngologa potwierdziła, że jednak trzeba wyciąć trzeciego migdała Kuby, gdyż za bardzo naciska na słuch.
Przewidziany termin zabiegu - koniec roku.
Do tego momentu jesteśmy na lekach i może uda się trochę poprawić słuch.

Jestem pod wielkim wrażeniem jak Kuba znosi te wszystkie wizyty - między innymi wyciąganie języka czy wkładanie całej ręki lekarza do buzi - mnie na sam widok chce się płakać.
Po wizycie oczywiście zaliczyliśmy McDonalda i pozbawioną świeżego powietrza zjeżdżalnię.