Pierwszy dzień Świąt za nami, spędzony w gronie najbliższych naszemu sercu, przy osiemnastoosobowym stole.
Bogu dzięki, że mogliśmy się spotkać w takim samym gronie jak do tej pory, pomimo że rok ten nie był łatwy w szczególności dla naszego dziadka.
Świąteczny poranek spędziliśmy wspólnie, bez żadnego pośpiechu (nawet Kuba dał nam dziś pospać do 8.30). Delektując się wolnym czasem i magią kolęd poświęciliśmy się rysowaniu i zabawie nowymi gorącymi wheelsami.
Zbliża się noworoczna inwestycja - nasz aparat jest na wykończeniu - zbita szybka to pikuś w porównaniu z brakiem ostrości, także w nowym roku będzie trzeba się obejrzeć za nowym modelem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz